Justyna i Hubert.. Dawno tak dobrze się nie bawiłem podczas sesji narzeczeńskiej jak właśnie w ostatnią sobotę... Na dodatek była to sobota świąteczna, dlatego perspektywa wolnych dni jeszcze bardziej motywowała do wszelkiego rodzaju pomysłów i wspólnej pracy, która raz po raz przerywana była salwami śmiechu i moimi upadkami (łokieć boli mnie do dziś) :-). Do tego wszystkiego ten piękny wiosenny sad... Chciałbym się pochwalić że to ja wymyśliłem scenerię, jednak nie tym razem. Tym razem to właśnie Justyna. Brawa za pomysł i wielkie podziękowania dla właścicieli tego uroczego miejsca. Na początku martwiłem się że to środek dnia i słońce będzie przeszkadzać, jednak efekt końcowy jest fantastyczny. Owszem, czasami można zauważyć niepotrzebny cień na twarzy, ale wszystko to nic przy milionach białych kwiatków i zieleni. Oczywiście wielkie pozdrowienia i podziękowania dla głównych bohaterów tego zamieszania. Justyno, Hubercie... Do zobaczenia na Waszym Ślubie. PS. Żółty kolor niestety pozostał na mojej koszulce :-)))